Witam :)
Maszynka zamówiona z
Paper Concept (dziękuję za bon, który
dostałam na Papiorzanym Combrze w Katowicach ;) ) dotarła błyskawicznie, a
czasu na relacje nie było…ach ta praca.
Już biorę się za opisywanie moich
wrażeń z maszynką
Evolution Advanced od firmy
We R Memory Keepers. Swoją drogą
uwielbiam ich rzeczy, co prawda są drogie, nie ma co się oszukiwać, ale warte
swojej ceny i czasem lepiej dać więcej i mieć coś na długie lata niż parę razy
płacić za byle co, najlepszym przykładem jest zestaw kaletniczy, kupiłam chyba
z 10 tanich, szukając dobrego, aż w końcu stwierdziłam, że ja chyba nie
potrafię obsługiwać takiego sprzętu, skoro nic mi nie wychodzi. Później kupiłam
Crop-a-Dile i do dziś jestem zachwycona i okazało się, że jednak potrafię zaginać
nity bez rozpłaszczania ich i wyginania we wszystkie strony. Towary na bardzo
wysokim poziomie, a moim ulubionym narzędziem, jest różowa mata magnetyczna i
linijka do niej. Nie wiem, jak ja wcześniej bez tego żyłam ;) Trochę odbiegłam
od tematu.
Wracając do maszynki, zdjęć z otwierania pudełka nie mam,
ale jest ich wystarczająco dużo
w Internetach. To był moment, jak to mówią, i
maszynka była rozpakowana. Pierwsze bardzo powierzchowne wrażenie – ładna (mimo
braku esów floresów znanych z maszynki Big Shot).
Stosunkowo lekka i podręczna, składane boki i łatwo
wyciągalna rączka sprawiają, że można maszynkę nosić wszędzie bez
jakiegokolwiek problemu.
W pudełku oprócz maszynki była platforma, mata B, turkusowa gumowa mata do wytłaczania, instrukcja(wiadomo - po angielsku ;) ) i zestaw wykrojników, które wizualnie mi się podobały aczkolwiek, jeszcze ich nie używałam.
Moim zdaniem skrytka wystarczyłaby w jednym z ramion
maszynki, żeby było gdzie trzymać rączkę, ja osobiście nie planuje tam trzymać
wykrojników, bo za dużo czasu straciłam na uporządkowanie ich w jakiś logiczny
sposób, by teraz od tak coś tam sobie wrzucać, a po drugie, otwieranie tych
„skrytek” póki się trochę nie wyrobią (o ile się wyrobią) nie jest trudne, i z
kolei, nie jest też takie banalne, ponieważ podnosi się nam całe ramie
maszynki. Trzeba sobie przytrzymać, niby drobiazg, ale jednak… Z drugiej
strony, mojej szanownej osobie nie chciałoby się ściągać platformy,
żeby z tego,
nie za dużego schowka, coś wyciągać, dobra skrytka na coś, czego często się nie
używa lub przydatna, gdy idziemy w teren z maszynką. Chociaż i tak musimy coś
ze sobą zabrać, bo platforma nam do skrytki nie wejdzie :P
(jak widać duże nożyczki się nie mieszczą, ale mniejsze i klej jak najbardziej)
Nauka docisku itp. to już moim zdaniem kwestia
indywidualnych zapotrzebowań, jedni wolą bardziej docisnąć, by mieć pewność,
inni lżej i przewalcować parę razy. Ja się uczę zasadą prób i błędów. Już wiem,
że lepiej podkleić (jednak) wykrojnik do kartki taśmą washi, wtedy nawet, gdy
coś się nie wytnie to zawsze można poprawić i nic się nie przesuwa.
Należy pamiętać, że w tej maszynce stosuje się tzw.
odwróconą kanapkę, czyli platforma wykrojnik ostrzem do góry, kartka, mata B i
tniemy. Niby można obracać całość do góry nogami, ale jakoś nie odkryłam w tym
większego sensu.
Super jest dla mnie fakt, że można korzystać z platform i
mat z Big Shota. Bardzo lubiłam pracować na magnetycznej platformie, od Big
Shota i stwierdziłam, że spróbuje ją wykorzystać w Evolution Advanced, jest
niewiele niższa od platformy z Evolution, ale jest to jakiś milimetr, nie więcej,
i po co kupować nową platformę magnetyczną, jak ta się nadaje idealnie – już
sprawdziłam i wycina. Tak samo można zapożyczać sobie przeźroczyste płytki
zamiast maty B przez którą nic nie widać. Kwestia ustawienia docisku.
Mata B dość szybko
się wygina, dlatego lepiej jest ją regularnie obracać, tak poza tym, jest
fantastyczna. W Big Shocie nigdy mi się nie wytłaczały elementy wykrojników,
które powinny
się wytłaczać. Musiałam wszystko przekładać i dawać tą czarną
gumową mate. Tutaj, przy samym wycinaniu, elegancko wszystko widać. W ogóle
samo wycinanie jest przyjemnością, bo rączka chodzi tak gładko, że czasem się
zastanawiam, czy na pewno się wycina, czy znowu dałam za lekki docisk.
Maszynka Evolution Advanced ma też gumowe nóżko-przyssawki.
Gdy mamy złożone boki można maszynkę stawiać gdzie się chce(zdj nr 1), i nie przykleja
się ona do miejsca, w którym stoi. Gdy rozkładamy „skrzydełka”(zdj nr 2) maszynka
przyssywa się do podłogi/biurka/szafki i ani drgnie.
Dla mnie rewelacja, bo na
Big Shota często musiałam się „uwalać” by łaskawie stał w miejscu,
gdy
próbowałam coś przekręcić.
Ogólnie jestem zadowolona, myślałam, że okres
przyzwyczajania się do nowej maszynki będzie trwał o wiele dłużej, a już na
drugi dzień wycinałam, jakbym miała ją już minimum miesiąc. W porównaniu do Big
Shota, w którym przy kręceniu wszystko strzela i trzeszczy, rączka się kruszy,
a łożyska…wszyscy wiedzą, wypada rewelacyjnie. Big Shot czeka na naprawę rączki
w rezerwie, gdyby co, może się jeszcze przyda :)
Jeszcze tak na zakończenie, jeśli ktoś (tak jak ja) wahał
się nad elektrycznym silnikiem do maszynki Evolution Advanced, ja byłam
strasznie na to nakręcona, ale mąż zapytał: „Czy jest to Ci niezbędne? Czy to
aż taka wygoda trzymać guzik, zamiast trochę sobie pokręcić?” mąż czasem się
przydaje, bo miał racje, a cena silnika prawie taka jak maszynki… moim (już
teraz) zdaniem, zbędny wydatek.
Do zobaczenia wkrótce :)